niedziela, 13 grudnia 2015

Okropny pokój/ ładny pokój/ skandynawski pokój/ metamorfoza

I'm not dead.
Odkąd mam nową pracę i popsuł mi się komputer, było ciężko prowadzić cokolwiek...

To nie znaczy, że próżnowałam, o nie...

Kupiłam laptopa z myślą o reaktywacji bloga, jakże by inaczej:)

Nie będę zanudzać ilością zmian, jakie poczyniłam w pokoiku dzieci, bo było ich naprawdę baardzo dużo. W skrócie:

Malowałam ściany. Szafę. Kupiłam komodę. Kupiłam także regał. Nakleiłam literki, które sama pomalowałam ( gdyby ktoś chciał, mogę pomalować komuś), kupiłam ramkę i plakat. Kupiłam huśtawkę. Doniczki ( niestety bez kwiatów), W końcu znowu pomalowałam. Niecałą ścianę, ponieważ to byłą resztka farby i spontanicznie mnie wzięło w niedzielny wieczór. Kupiłam materiał na zasłonki w House of Cotton i gotowe. Jeszcze sporo jest do zmiany, ale jest coraz ładniej. ( i wszystko sama)

A teraz od zera do bohatera:




































niedziela, 26 października 2014

Nowy kuchniosalon


Trochę pierdółek, sofa i kuchniosalon gotowy!
Brakuje jeszcze odnowionej nadstawki od starego kredensu w charakterze samodzielnego mebla dekoracyjno- magazynującego.
Żałuję tylko, ze nie mam więcej ścian.... Przydałoby się z osiem. Jest jeszcze tyle pomysłów na dekorację ścian, które nie mają szans ze względu na brak miejsca :)




Miały być jeszcze naklejki, świecznik, literki albo kinkiet na świeczkę, stary metalowy pojemnik na sól z emalii (oczywiście przerobiony na coś bardziej dekoracyjnego) i wiele innych...

A zwyciężyła koncepcja minimum koloru, minimum szaleństwa, minimum kosztów i minimum czasu realizacji.
Zatem sofa (jedna z najtańszych, kupiona jeszcze zresztą z dodatkową zniżką)
Półki , zegar, lusterka, ramki-wszystko IKEA. Nawet latarenka z IKEI. No i moje ukochana lampa Barometer, za którą szalałam 6 lat temu i zostało mi do dzisiaj.
Nie umiem unikać tego sklepu. Uwielbiam styl skandynawski, a tam wszystko jest takie dostępne, uniwersalne i niedrogie...

No, doniczki i kwiaty z Biedronki przynajmniej.

Jeszcze może nasz stolik kawowy kiedyś odzyska swoją funkcję, jeśli zaopatrzymy się w stolik pod TV :D





Nowym pięknym nabytkiem jest wyjątkowy kubeczek, bo sprezentowany przez moje kochane psiapsióły.
Z pawiem, śliczny po prostu, a pudełeczko palce lizać :)
Przyznam, że boję się z niego pić, żeby go nie zniszczyć.
Ale pod strachem piję.




środa, 9 kwietnia 2014

Nowy kolor, rozlana farba i trujące kwiatki

Choć jeszcze jest surowo (a może w tym cały urok?), to pokażę dziś efekt naszych starań:) Pomalowaliśmy kuchniosalon i wreszcie wymyśliłam koncepcję zagospodarowania przestrzennego części salonowej, Co do kolorków, to w planach miałam bardzo ciemną ścianę- grafit/granatowoszary lub coś w ten deseń. Taki kolor można tylko uzyskać z mieszalnika. Miał być ciemny i zimny. A pozostałe miały być w którymś z odcieni bieli. Ale wyszło jak zwykle- Marl postanowiła zrobić to po swojemu o kupiła ciemnoszary z zamiarem przekształcenia go na grafit za pomocą barwnika. Wyszedł brudnomorski (na szczęście przewidziałam to i zrobiłam jedynie próbkę). Zatem poszedł zwykły szary, a złamana biel- w sumie jaśniutki szary okazał się być bladoniebiesko-stalowym. W sumie niebieskim. Malowałam i płakałam jednocześnie. A jak już kończyłam i zrzuciłam wiadereczko z szarą farbą z drabiny i wszystko zachlapałam- to już był donośny szloch. Na szczęście plamy udało się zmyć i zamalować od nowa. Użyłam farb Śnieżka- barwy natury: Cisza o zmierzchu i Pejzaż zimowy. Trzeba przyznać, ze pięknie kryją i dobrze znoszą zmywanie. (2 dni po malowaniu dzieci przystąpiły do dzieła)
Ale na następny dzień jak już posprzątałam i kazałam dzieciom/ mężowi odskrobać podłogę, to spodobało mi się. Ba!Jestem zachwycona! (Podłoga była zabezpieczona, ale przy moim trybie pracy nic nie uchroniło biedaczki przed zagładą)
Teraz najprzyjemniejsze. Białe i czarne dodatki!
Najpierw urocze doniczki na czarnym nadrukiem z Biedronki z najpiękniejszą roślinką do wyboru. Trującą jak się okazało. Także teraz jakoś muszę je wyekspediować na półeczki ścienne. Na razie koczuje na najwyższej półce w graciarni. Do tego uszyłam sobie poszewki na podusie stołkowe ( kończyłam szyć w Wigilię, jak moja Mamcia smażyła rybę)
Czekaja mnie teraz małe zakupy. Znalazłam wyśmienicie pasującą sofę. Do tego tanią i ze zdejmowanym pokryciem. Na dodatek w tym miesiącu z dodatkowym rabatem, MUSZĘ ją mieć. Kredensik czeka już na swoim miejscu w odmętach piwnicy na odnowienie. Jeszcze rameczki, pierdółki i wreszcie będzie jak w domu!!
Martwi mnie tylko (ale tak tylko trochę), że będzie nudno. Może jakiś mocny akcent kolorystyczny- fuksja/amarant?Chyba nie mam odwagi...CDN