Pomalowałam ostatnio płotek dla dzieci. Tak wyglądał przedtem, cały już się ubrudził i nie był zabezpieczony nawet impregnatem.
Miałam niezbyt dużo czasu, bo moja młodsza pociecha ostro zabrała się do ćwiczeń pod kątem raczkowania. Skończyłam prawie miesiąc temu. A Laura już od jakiegoś czasu pełza, także płotek wkręciłam w ostatniej chwili.
Można powiedzieć, że go odekupażowałam. Choć dosyć amatorsko. Mój mąż chcąc mnie podnieść na duchu powiedział: "ale Marluś, ślicznie wyszedł Ci ten płotek!I te naklejki- bomba!". Ale pierwsze koty za płoty. Dosłownie. Zrobiłam przetarcia, więc wygląda na naprawdę wiejski stary płot:)