czwartek, 26 kwietnia 2012

Stare lustro

Wreszcie udało mi się skończyć rzecz, dla której postanowiłam założyć tego bloga. Jest to pierwsza próba odnowienia jakiegokolwiek mebla, a właściwie postarzenia, więc nie jest to może olśniewający efekt, ale na razie może być. Lustro jeszcze nie wisi, ale zaraz zrobię kilka fotek i wrzucę je. Nie są za super, bo robione w przyciemnionej kuchni, ale z czasem wrzucę gotowy przedpokój.





Co do metody malowania, to pominę źle położoną  farbę i skrobanie wszystkiego od początku. Na wyczyszczoną i odpyloną i odtłuszczoną ramę nałożyłam emalię akrylową z brązowym pigmentem, potem drugą warstwę-emalię akrylową Dulux- Pastelowa Orchidea;D Okazało się, że zasycha mi na pędzlu, dlatego wyszły ślady pociągnięć na drewnie. Swoją drogą, specjalnie kupiłam nową puszkę, bo przy poprzednim malowaniu starszą(którą znalazłam w piwnicy taty)okazało się, że zasycha, nawet przy domieszce rozpuszczalnika. Myślałam, że jest zleżała. Ale nowa była tak samo gęsta. Dobrze ją wymieszałam, ale to na nic. Szczerze mówiąc boję się teraz brać za inne rzeczy w domu, żeby ich nie zepsuć. Jak wszystko wyschło, zrobiłam przecierki na wystających częściach papierem 180. I to w zasadzie była najprzyjemniejsza część zabawy. Na koniec zabezpieczyłam lakierem bezbarwnym półmatem, który zepsuł cały efekt:) Lustro zżółkło. A w zakamarkach przy nałożeniu zbyt dużej ilości lakieru zrobiły się zacieki. Poza tym, jestem dość zadowolona:) Aha, nie wyciągnęłam lustra z ramy, dlatego pod warstwą taśm zabezpieczających zmatowiło się i już nic nie można z tym zrobić.lol.

środa, 18 kwietnia 2012

Buty buciki!

Nie, nie nudziło mi się. Moja pracownia (gdzie remontuję lustro) znajduje się na dnie domu, w piwnicy mojego taty. Tzn to jest jego królestwo. Nota bene wczoraj chyba przegięłam, bo podczas remontu jednego z pomieszczeń tata sobie pogwizdywał, to jego zwyczaj przy pracy. Ja obok czyściłam dalej lustro i zaczęłam narzekać i marudzić, bo nienawidzę gwizdania, aż w końcu się pożegnał i poszedł na górę. Chciał mi chyba dać do zrozumienia, że ta piwnica jest za mała dla nas dwojga lub coś. No i dalej. Ostatnio boję się, że jak zejdę na dół, to moja Pysia się obudzi, przy okazji budząc synka i nie zdążę do niej dobiec, aby ją uspokoić na czas. Zatem zajęłam się odnowieniem malutkich 
bucików Laury:)


 before

after

czwartek, 12 kwietnia 2012

Moja Kuchnia-Jadalnia-Salon-Sypialnia


Jako, że cały czas nie mogę skończyć renowacji lustra( z powodu braku w/w), to pomyślałam, że powoli zacznę pokazywać mój dom w stanie obecnym lub na starych zdjęciach. Mam zamiar wziąć się porządnie za moje cztery kąty;) Dlatego będzie chyba fajnie móc potem sobie porównać efekty mojej pracy z tym, co mamy tu teraz. Na początek wrzucam kuchnię. No właśnie... Razem z mężem i dwójką dzieci mieszkamy u moich rodziców na piętrze. Posiadamy dwa pokoiki dziecięce, kuchniosalon, który po narodzeniu drugiego szkrabika stał się także naszą sypialnią i łazienkę- rzecz jasna:P Trochę tu mało miejsca, ale wielofunkcyjne pomieszczenie daje radę. Zdjęcia są zrobione z okresu poremontowego. Przed moim zamążpójściem była tu mała ruinka:D Miejsce do szycia, prasowania, składowania pościeli i niepotrzebnych ubrań, okresowo nawet magazyn na ciuchy, którymi handlował mój tata. Stąd wrażenie, że jest czysto i pusto. Teraz już pokój odbył 3 kolejne przemeblowania, ale nadal nie jest po mojej myśli, więc wrzucę aktualne foto jak zmienię konfigurację.





niedziela, 8 kwietnia 2012

Lepiej późno niż wcale


  



Święta już w połowie upłynęły, więc pomyślałam o tym, żeby wrzucić koszyczek na bloga. Dziś odwoziłam dziadków mojego męża po obiedzie do domu i przez chwilę padał tak gęsty śnieg, że nic nie widziałam. Prawie wjechałam w samochód z naprzeciwka. Dziadziuś  na przednim siedzeniu o mało nie zemdlał. Babcia ma chore serce, ale na szczęście siedziała z tyłu i nic nie zauważyła. Do rzeczy. Takie wiosenne dekoracje przypominają o tym, jaką porę roku mamy, więc to chyba dobry pomysł.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Miłe złego początki

Witam!

Od dawna marzyło mi się stworzenie czegoś swojego, gdzie będę mogła dać upust mojej fantazji i wyrzucić wszystkie frustracje. Długo zajęło mi poszukiwanie, jaka mogłaby być to aktywność. Próbowałam szycia. Szybko mi przeszło. Gotowanie? Raczej jak codzienny obowiązek.Wyszło samo od siebie. Mój mąż przyniósł do domu stare lustro, które miało iść do spalenia. Nie znoszę starych gratów i lustro siedziało przez tydzień w piwnicy. Ale po dłuższym namyśle stwierdziłam, że nie posiadając lustra w przedpokoju nie powinnam gardzić i zanim kupię jakieś ekstra, odnowię to. No i połknęłam bakcyla. Początki są trudne, więc po pierwszej próbie musiałam czyścić od nowa 3 warstwy lakieru (udręka),ale dziś zaczynam ponownie. Codziennie w nocy schodzę do piwnicy i pochłania mnie to doszczętnie! Obawiam się, że zaniedbuję inne obowiązki domowe chwilowo. Z kolei szukając info w necie o odnawianiu mebli natrafiłam na świetny blog i pomyślałam, że jeżeli lustro wypali, to też sobie założę A co? Jest na razie w wersji roboczej, ale z czasem będę go ulepszać. Zapraszam więc do odwiedzin w przyszłości, bo już niedługo blog zacznie hulać pełną parą;)