Mój synek miał kilka dni temu urodzinki. Postanowiłam stanąć na wysokości zadania i upiec tort zupełnie sama:D
Pierwszy raz.
W ogóle w pieczeniu nie jestem orłem, jest to obca mi dziedzina. Jakoś przy małych dzieciach+jedna panicznie boi się miksera to po prostu trudne. Dlatego tort powstał w nocy. Mąż dzielnie mi pomagał. Jadł niebieską masę cukrową i bardzo sobie chwalił. Efekt może nie powala na kolana, bo sama sobie wysoko zawiesiłam poprzeczkę, ale Erykowi dosłownie szczęka opadła z wrażenia. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia niestety. Z całej imprezy zapamiętał tylko moment wniesienia tortu i o niczym więcej nie mówił przez 3 dni:D:D:D
super tort na pewno sie natrudziłąś:)
OdpowiedzUsuńtort jest ODJAZDOWY! w całym tego słowa znaczeniu:-)))
OdpowiedzUsuńPo prostu WOW! Wygląda super:D
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy raz to naprawdę świetnie Ci wyszedł. :)
OdpowiedzUsuńbrawo :)) dla mnie boba sama bym poległa przy takim projekcie :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
Wszystkiego najlepszego dla synka:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci wyszedł ten tort, jestem pod wrażenie:)
buziaki
Torcik obłędny :)
OdpowiedzUsuńmega samochodzik.. synek do teraz pewnie przezywa ;D
OdpowiedzUsuńA mi się torcik bardzo podoba :) Jak na pierwszy raz to brawa na stojąco :)
OdpowiedzUsuń