Hello!
Oczywiście nie zrobiłam stołu, a tylko go odnowiłam. Ale, że wcześniej był to zwykły stół sosnowy (mój tata tak stwierdził, ja uznałabym go za dębowy, bo był tak twardy jak dębowe lustro, które wcześniej odnowiłam). O jego historii już pisałam wcześniej. Etapów było wiele, ale takie są efekty:
Słyszałam legendy o tym, jak to niektórzy pasjonaci specjalnie postarzają swoje nowiuteńkie stoły. I nie mówię tu o przecierkach, a bardziej radykalnych metodach. ONI podobno rysują blaty!!!Na szczęście mój ma tyle dziur i naturalnie wyrzeźbionych rys, że tylko próbowałam je zniwelować odrobinę. Jakkolwiek blat po prostu mi faluje, to po paru dniach użytkowania, jestem mega zadowolona.
Pierwszym krokiem było umycie:) I żmudne czyszczenie blatu, aż już raz miałam ochotę go wyrzucić, ręce mi odpadły prawie! Następnie szpachla:)


Potem 2x lakierobejca DĄB marki Altax (bardzo rzadka, przyznam, że Sadolin sprawiał mi większą przyjemność przy nanoszeniu, bo miał fantastycznie galaretowatą konsystencję i chyba bardziej równomiernie krył drewno) oraz 2x lakier matowy bezbarwny. Potem blat legł na długi odpoczynek.
Potem 2x lakierobejca DĄB marki Altax (bardzo rzadka, przyznam, że Sadolin sprawiał mi większą przyjemność przy nanoszeniu, bo miał fantastycznie galaretowatą konsystencję i chyba bardziej równomiernie krył drewno) oraz 2x lakier matowy bezbarwny. Potem blat legł na długi odpoczynek.
Boki poszły pod szlifierkę, ba, nawet nogi na małych obrotach zjechałam odrobinę. W rowkach czyściłam ręcznie nogi przez 2 tyg a i tak stara bejca została na swoim miejscu, o zgrozo!

Biała farba (x2) średnio ją pokryła, więc nieśmiało zaczęłam robić przecierki,

ale po pierwszym zadowoleniu poszłam na całość i starłam zagłębienia na maxa prawie. No i niby, że to tak specjalnie od początku miało być. ĆŚŚŚŚ nie mówcie nikomu!
W szufladzie nadal pomieszkuje kornik/ jakiś inny przyjaciel, który wieczorem dodaje klimatu w kuchni, bo słychać go na całej górze jak się pożywia...Mąż już szukał sposobów eksterminacji takich jak on w necie, ale na razie nie możemy się zdecydować. Nie mam sumienia, na razie jeszcze mogę spać w nocy i nie przeszkadza mi ten hałas. Tak-HAŁAS. Jeśli jednak ktoś ma sprawdzony sposób, to proszę o poradę. Na koniec serduszko od Rozy:) i gotowe!
bardzo fajny wyszedł mam do takich mebelków słabość
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Jest piękny , kawał dobrej roboty :)
OdpowiedzUsuńWow, ale cudo wyszło, praca się opłaciła bo stół wyszedł pięknie, znajome serducho wisi ;) cieszę się, że się przydało ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki i miłego weekendu
Wyszedł cudnie,a na kornika nie mam rady.Jednak z drugiej strony,ma to swój urok:))
OdpowiedzUsuńSuper robota:) Moje ukochane klimaty. Zabawna historia z lokatorem stołu, hałaśliwym....nie tylko my jesteśmy zwolennikami takich cudnych stołów jaki widac:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWygląda jak byś go wyrwała z jakiegoś bardzo drogiego sklepu z meblami tego typu!!! jestem zachwycona:) i ty to wszystko sama:))))
OdpowiedzUsuńbuziaki ślę:))
Wspaniała praca :) stół przepiekny !!!! Zachodze tylko jak taki malusi kornik może tak hałasowac ????? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
łał... Boski efekt :)
OdpowiedzUsuńStraszna praca... ale efekt niesamowity, warto było! Mam w planie do odnowienia jeden stary stół - na wysoki połysk, jest więc co zdzierać! Trochę mnie przeraża, że tyle pracy trzeba w to włożyć.
OdpowiedzUsuńdobra robota! gratuluje wytrwałosci!
OdpowiedzUsuńWyszedl przeslicznie.. efekt wart kazdego przeklenstwa ktore padlo (jesli padlo) podczas jego odnawiania :p Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpracy było jak widzę baardzo dużo ale kiedy patrzy się na efekt końcowy to chyba było warto co? :)
OdpowiedzUsuńFajny malutki stół, taki na śniadania. Gratuluje efektu :0
OdpowiedzUsuńDzięki Wam za wszystkie komentarze!Aż chce się poświęcać te zarwane noce, jak później można sobie tak Was poczytać:)
OdpowiedzUsuńCoś na temat takiej pracy wiem- efekt powalający - Gratulacje Cudny stół sobie "wyczarowałaś"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)))
Stół wyszedł cudnie!! tak, tak.... pracy jest przy tym co niemiara, ale za to jaka satysfakcja!
OdpowiedzUsuńa na kołatki uważaj.... lepiej sie ich pozbyć, bo potrafią sie niepostrzezenie przeniesć na inne przedmiotu drewniane w domu...najprosciej ( jeśli to tylko szuflada) nasączyć rozpuszczalnikiem nitro, zawinać w folie i zostawić kilka dni...
serdeczne
Wspaniale odnowiłaś stół, a robactwa się musisz pozbyć, bo Ci inne meble zniszczy.
OdpowiedzUsuńKtoś w rodzinie strzykawką wstrzykiwał w otwory rozpuszczalnik nitro, zabieg trzeba powtarzać.
Pozdrawiam słonecznie.
Pięknie! Przecierane nogi są boskie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania
Pięknie Ci to wyszło. My mieliśmy podobny stół w kuchni - mama na nim miała zawsze rozłożoną maszynę do szycia. Też miał białe nogi i taką szufladę, w której tato trzymał młotki, śrubokręty i inne narzędzia. Ale się rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńniestety zdjecia mi się nie wyświetlają
OdpowiedzUsuń