Wreszcie udało mi się skończyć rzecz, dla której
postanowiłam założyć tego bloga. Jest to pierwsza próba odnowienia
jakiegokolwiek mebla, a właściwie postarzenia, więc nie jest to może
olśniewający efekt, ale na razie może być. Lustro jeszcze nie wisi, ale
zaraz zrobię kilka fotek i wrzucę je. Nie są za super, bo robione w
przyciemnionej kuchni, ale z czasem wrzucę gotowy przedpokój.
Co do metody malowania, to pominę źle położoną farbę i skrobanie wszystkiego od początku. Na wyczyszczoną i odpyloną i odtłuszczoną ramę nałożyłam emalię akrylową z brązowym pigmentem, potem drugą warstwę-emalię akrylową Dulux- Pastelowa Orchidea;D Okazało się, że zasycha mi na pędzlu, dlatego wyszły ślady pociągnięć na drewnie. Swoją drogą, specjalnie kupiłam nową puszkę, bo przy poprzednim malowaniu starszą(którą znalazłam w piwnicy taty)okazało się, że zasycha, nawet przy domieszce rozpuszczalnika. Myślałam, że jest zleżała. Ale nowa była tak samo gęsta. Dobrze ją wymieszałam, ale to na nic. Szczerze mówiąc boję się teraz brać za inne rzeczy w domu, żeby ich nie zepsuć. Jak wszystko wyschło, zrobiłam przecierki na wystających częściach papierem 180. I to w zasadzie była najprzyjemniejsza część zabawy. Na koniec zabezpieczyłam lakierem bezbarwnym półmatem, który zepsuł cały efekt:) Lustro zżółkło. A w zakamarkach przy nałożeniu zbyt dużej ilości lakieru zrobiły się zacieki. Poza tym, jestem dość zadowolona:) Aha, nie wyciągnęłam lustra z ramy, dlatego pod warstwą taśm zabezpieczających zmatowiło się i już nic nie można z tym zrobić.lol.
Nie no Moja Droga - mało z tego że znalazłam Cie przypadkiem, że zapisałam sie na Twoje Candy, obserwuję, ale.....dodaję Cię tez do moich ulubionych.....a to czemu? Bo pierwszy post jaki otworzyłam u Ciebie był z tym lustrem.....a ja mam identyczne:) I ...... zrobiłam je identycznie.....na dodatek też duluxem orchidea:):):) Smieję sie że hej, bo masz te same ciagoty do mebli shabby chic jak ja:) Uwielbiam przecierki:)
OdpowiedzUsuńNo to ide dalej w Twój blog, ciekawe co jeszcze odkryję:)